| ||
Hodowla Amber Wind to mała, domowa hodowla seterów irlandzkich, założona w 2008 r w Bielsku-Białej. Założycielką jej jest Mł. Ch. PL, CH. PL - HELLO DOLLY z Arislandu.
Wszystkie przyszłe mioty urodzone w Amber Wind, będą starannie dobierane, zarówno pod względem eksterierowym jak i użytkowym i przede wszystkim zdrowotnym. W Amber Wind zostaną kojarzone tylko psy przebadane w kierunku PRA, CLAD i HD. Jak to się zaczęło?
Zaczęło się bardzo, bardzo dawno temu, gdy jako 10 letnia dziewczynka zobaczyłam w parku panią spacerująca z najpiękniejszym stworzeniem na świecie. W prawdzie mama mówiła, że to po prostu ładny pies, ale dla mnie było to zjawiskowe stworzenie. Długi, lekko falujący na wietrze włos, w kolorze, którego nigdy wcześniej nie widziałam na żadnym psie, dostojne kroki i te oczy - spokojne, mądre i tak głębokie, że bałam się, że zaraz się w nich utopię. Następnego dnia zamiast iść pobawić się z innymi dziećmi na podwórku pognałam do szkolnej biblioteki (o internecie wtedy się ludziom jeszcze nie śniło), by sprawdzić co to za rasa. I już wiedziałam z kim u boku chcę spacerować i zwiedzać świat - seter irlandzki - stał się obiektem moich westchnień. Ale, że życie nas nie rozpieszczało i nie mieliśmy za bardzo warunków na trzymanie jakiegokolwiek zwierzątka większego niż chomik, czy papużka, na pierwszego setera przyszło mi czekać 28 lat. Troszkę długo, ale było warto !!! Hania
Był deszczowy maj 2007r. Moje życie skręciło w kierunku bardzo niespodziewanym. I właśnie w tym momencie postanowiłam w końcu zacząć żyć dla siebie, a nie wiecznie dla innych i dogonić moje marzenia, które odłożone na górną półkę na poddaszu, nie tylko zdążyły się nieźle przykurzyć, ale postanowiły uciec, nie mając już sił na mnie czekać. Na szczęście udało mi się odnaleźć ich ślad i złapać trop ;) Obkupiona wszelakimi mądrymi książkami, spędzając godziny dziennie na węszeniu po internecie, z wypiekami na twarzy ,oglądając zdjęcia z wystaw i dzwoniąc po oddziałach ZKwP w końcu podjęłam decyzję - dzwonie do Siedlec, do Arislandu. Cieszyłam się jak dziecko, gdy usłyszałam od hodowczyni, że są jeszcze wolne, nie zarezerwowana dwa szczeniaczki. Rozmawiałam przez telefon chyba z godzinę, jak nie lepiej, a może raczej bełkotałam nerwowo i zadawałam tysiące, zapewne skrajnie laickich pytań, ale na szczęście pani Jadwiga jest obdarzona wyjątkową cierpliwością. Nie będąc pewna na 100% czy mam jeszcze w sobie na tyle sił i zdrowia by poradzić sobie z psem, zarezerwowałam sunię. Jeszcze tego samego dnia pobiegłam na pocztę wpłacić zaliczkę, by czasem ktoś inny nie zabrał mi wymarzonego seterka. I zaczęło się odliczanie i skreślanie kratek w kalendarzu :) 30 czerwca 2007r. nadeszła ta upragniona, wyczekana chwila. Po 6 godzinach spędzonych w samochodzie dotarłam do Arislandu. Na miejscu czekały 2 sunie. Oczywiście nie wiedziałam którą wybrać :) . W zasadzie można powiedzieć, że to Hania wybrała mnie ,a nie ja ją, gdyż druga sunia spędziwszy chwilkę na obwąchiwaniu mojej torby, ostentacyjnie odwróciła się tyłem i poczłapała na drugi koniec ogrodu. Za to Hania „zakochała się" w rzepowych zapięciach moich butów i towarzyszyła mi przez większość czasu rozmowy z panią hodowczynią. Po załatwieniu formalności, wskoczyłyśmy do samochodu i po następnych 6 godzinach usiadłam na sofie z małą mandarynką na kolanach, by w końcu poczuć to szczęście, jakim jest spełnienie marzenia z dzieciństwa. Po ok 28 latach marzenie się spełniło. HELLO DOLLY z Arislandu stała się pełnoprawnym członkiem mojej rodzinki. W tym samym momencie zapadła decyzja o założeniu hodowli - już wiedziałam, że na jednym rudzielcu w tym domu się nie skończy....
Jadziu, bardzo, ale to ogromnie bardzo, dziekuję Ci za Hanię. Magdalena Piela
| ||